Kiedy złość otwiera drzwi – historia Julki i Marii
Złość w terapii grupowej to niezwykle silne i cenne narzędzie. Często budzi niepokój, czasem nawet lęk – zarówno u osoby, która ją odczuwa, jak i u odbiorcy. Jednak w grupie terapeutycznej złość może stać się kluczem do głębszego poznania siebie i przełamania starych schematów relacyjnych.
Na jednej z sesji grupa była świadkiem intensywnego starcia między dwiema uczestniczkami – Julką i Marią. Ich relacja od dawna była napięta, choć na pierwszy rzut oka wydawało się, że wynika to jedynie z różnic w charakterach. Maria, pełna ciepła i troski, często mówiła o swoich dzieciach, o poczuciu bezradności wobec ich problemów emocjonalnych. Julka natomiast była bardziej zdystansowana, ostrożna w relacjach i miała silną tendencję do analizowania innych. Ich konfrontacja na sesji odsłoniła jednak coś znacznie głębszego.
“Czuję, jakbyś zbierała na mnie haki”
Maria od dłuższego czasu miała poczucie, że Julka nieustannie ją ocenia. W końcu, na jednej z sesji, zebrała się na odwagę i powiedziała:
– Czuję się w rozmowach z Tobą, jakbyś cały czas zbierała na mnie haki. Dlaczego?
Julka w pierwszym odruchu zaprzeczyła:
– To są tylko twoje interpretacje.
Ale po chwili dodała, z wyraźnym napięciem w głosie:
– Bo mnie złościsz.
To był moment przełomowy. W grupie często zdarza się, że uczestnicy skrywają prawdziwe emocje pod warstwą analizy i racjonalizacji. Julka po raz pierwszy tak otwarcie przyznała, co naprawdę czuje.
Maria nie potrafiła dopytać. Była zaskoczona. Zamiast zgłębić temat, odpowiedziała:
– Gdybyś to powiedziała inaczej… Po co pytać, skoro nie dostaję tego, czego chcę? Nie takiej odpowiedzi się spodziewałam.
To jeszcze bardziej rozwścieczyło Julkę. Od dawna nikt jej tak nie zdenerwował. Czuła, jak wzbiera w niej fala emocji, których nie mogła już dłużej tłumić. W końcu wyrzuciła wprost:
– Nie słuchasz własnych dzieci, męża, wkładasz mnie w jakieś ramki!
W tym momencie cały pokój wypełniła intensywna energia. Maria zamilkła, uderzona tymi słowami. A Julka? Po raz pierwszy od długiego czasu czuła się w pełni obecna.
“Po sesji zasnęłam snem kamiennym”
Po tej sesji Julka przyszła na spotkanie indywidualne. Była zdziwiona tym, co się stało. Zwykle po grupowych konfrontacjach miała w sobie niepokój, rozmyślała godzinami nad tym, co powiedziała i jak została odebrana. Tym razem było inaczej.
– Po raz pierwszy od dawna zasnęłam od razu i spałam snem kamiennym do rana – powiedziała.
Zaczęłyśmy badać tę złość. Co w Marii tak ją uruchomiło? Julka zaczęła dostrzegać pewien wzorzec…
“Nie mów tak, bo mi jest smutno”
Podczas analizy swoich uczuć Julka przypomniała sobie zdanie, które w dzieciństwie słyszała od swojego dziadka:
– Tylko nikomu nie mów, bo dziadkowi będzie smutno.
Było to manipulacyjne zdanie, które miało ją zmusić do milczenia o traumatycznych doświadczeniach.
Teraz uświadomiła sobie, że kiedy Maria mówiła: „Nie mów tak, bo mi jest smutno”, jej umysł podświadomie wracał do tamtych chwil. Maria nie miała złych intencji – ona również nosiła w sobie ból i nie radziła sobie z trudnymi rozmowami. Jednak w oczach Julki była kimś, kto – jak kiedyś dziadek – próbował sprawić, by wzięła odpowiedzialność za czyjeś emocje.
To odkrycie było dla niej wstrząsające.
Nienawiść, która pamięta każdy szczegół
W kolejnej sesji Julka wróciła do tematu swojej przeszłości.
– Mam satysfakcję, że nie uległam… bo oni mieli emocje, które miałam zaspokoić – powiedziała.
Zdała sobie sprawę, że przez całe życie czuła się odpowiedzialna za uczucia innych. Właśnie dlatego tak intensywnie zareagowała na Marię – poczuła, że znów jest wciągana w rolę tej, która powinna „oszczędzać” czyjeś emocje kosztem swoich.
Julka opowiedziała też, że pamięta każdy szczegół śmierci swojego dziadka. Tak wiele było w niej nienawiści do tego człowieka, że jego śmierć zapadła jej w pamięć w najdrobniejszych szczegółach. Tymczasem śmierci ukochanej babci… nie zapamiętała.
– Że mu będzie przykro, że mu będzie smutno, żeby nie mówić nic mamie, że on będzie nieszczęśliwy… – te słowa dziadka wciąż brzmiały w jej głowie.
Złość, która prowadzi do wolności
Złość nie zawsze jest destrukcyjna. W terapii grupowej może stać się siłą napędową do zmiany. Dla Julki ta złość była początkiem odkrywania, jak wiele lat poświęciła na tłumienie własnych uczuć i dostosowywanie się do oczekiwań innych.
Dla Marii była to bolesna konfrontacja z tym, jak jej sposób komunikacji może budzić w kimś głęboko zakorzenione traumy.
Spotkanie tych dwóch historii było trudne, ale jednocześnie potrzebne. Dzięki niemu Julka mogła po raz pierwszy poczuć satysfakcję z tego, że nie musiała się dostosować. A Maria mogła zobaczyć, jak jej własny ból wpływa na innych.
To właśnie w tym tkwi siła terapii grupowej – w konfrontacji, w emocjach, w odnajdywaniu siebie w oczach drugiego człowieka.
Czy złość zawsze oznacza coś złego?
Wiele osób obawia się wyrażania złości. Boją się, że stracą kontrolę, że skrzywdzą kogoś lub zostaną odrzuceni. Jednak w terapii grupowej uczymy się, że złość może być cennym drogowskazem. Może prowadzić do odkrycia prawdy o sobie – swoich granicach, potrzebach, ale też starych ranach, które wciąż bolą.
Julka i Maria przeszły przez trudny moment, ale właśnie w tych trudnych momentach tkwi największa wartość terapii.
A Ty? Jak radzisz sobie ze swoją złością? Czy pozwalasz sobie ją poczuć, czy raczej ją tłumisz?
Zapraszam Cię do refleksji. Może ta historia również Tobie otworzy jakieś drzwi…
Terapia grupowa to miejsce, gdzie możesz odnaleźć siebie – nawet w tych emocjach, których się boisz.